Antykwariat na krańcu świata

Logo Birsay Books
Wpis Birsay Books na Facebooku
Książka Ewy w antykwariacie Birsay Books (Orkady, Szkocja), fot. J. Goodyer
Birsay Books, Google Maps
Birsay Books na mapie (Google Maps, ed. Birsay Books)

Za siedmioma górami, za siedmioma morzami i za… 67 wyspami – bo tyle wysp liczą Orkady – znajduje się miejsce nie z tego świata, a zbudowane z pomniejszych światów –  jak oko owada złożone z tysięcy soczewek. By opisać owo miejsce, trzeba by sięgnąć po książkę specjalistki od mitów i legend, Ewy:  

Chcąc tam dotrzeć, należy wyruszyć w kierunku najdalej wysuniętych na północ obszarów Szkocji. To pierwsza próba – przejdą ją jedynie zaprawieni w podróżniczych bojach śmiałkowie, owe „wyjątkowe jednostki”, którym niestraszny ani kelpie, ani potwór z Loch Ness. Gdy mogłoby się wydawać, że oto zawędrowało się na sam kraniec Szkocji, okazuje się, że jest jeszcze sporo między otwartymi ze zdumienia ustami a brzegiem pucharu pełnego oceanu, a Kaledonia dopisuje na horyzoncie kolejne wersy. O ile bowiem cała Szkocja widziana z lotu ptaka przypomina długi fragment formy prozatorskiej, o tyle samym Orkadom bliżej do postrzępionych strof-wysepek poetyckich: 

„Islands never been to before
And we climb so high
To where the wild birds soar”
M. Oldfield, Islands

Loch Ness
Loch Ness, fot. M. Spławska-Murmyło
The Fairy Glen, Isle of Skye
The Fairy Glen, Skye, fot. M. Spławska-Murmyło
Kilt Rock, Skye
Kilt Rock, Skye, fot. M. Spławska-Murmyło
Widok na Hebrydy
Widok na Hebrydy, fot. M. Spławska-Murmyło

Droga wiodąca przez wyspy należące do archipelagu Orkadów prowadzi do Birsay – miejsca niemal zupełnie pozbawionego drzew (nie licząc tych genealogicznych, których korzenie sięgają czasów neolitu), ale pulsującego obfitością łąk, wrzosowisk, torfowisk, skał i ptaków, w tym morskich endemitów. Choć etymologicznie Birsay nie ma nic wspólnego z ptakami – mimo lekkiej nutki homonimii w nazwie – to śmiało może uchodzić za ich orkadyjsko-arkadyjską stolicę. Nawet charakterystyczny punkt widokowy, Whalebone, będący fragmentem szkieletu wieloryba, przypomina ptaka rozpościerającego skrzydła w locie. I to właśnie z ptakami wiąże się kolejna próba czekająca na „wędrowców na tropie inspiracji, poszukiwaczy wiedzy tajemnej, marzycieli, którzy posiedli starożytną mądrość, nieprzystających do swoich czasów, eskapistów przemierzających wyśnione krainy”. Próba ta polega na rozpoznaniu pośród trzepotu wydrzyków, śnieguł, ostrygojadów, alk, maskonurów, kormoranów i nurników szelestu wertowanych książek. Kto ów dźwięk zdoła dosłyszeć, temu właściwa droga będzie pisana. A droga prowadzi do antykwariatu Birsay Books – jednego z nielicznych zabudowań na zachodnim skraju Birsay, będącego częścią Mòr-thìr (Mainland), największej wyspy Orkadów. Określenie „na krańcu świata” nie wydaje się przesadne, jako że dalej jest już tylko ocean przyozdobiony klifową kryzą.

„But, John, have you seen the world, said he,
Trains and tramcars and sixty-seaters,
Cities in lands across the sea –
Giotto’s tower and the dome of St Peter’s?
No, but I have seen the arc of the earth,
From the Birsay shore, like the edge of a planet,
And the lifeboat plunge through the Pentland Firth
To a cosmic tide with the men that man it”.
R. Rendall, Angle of Vision

I właśnie na tym krańcu świata, nad oceanem, pośród łąk, neolitycznych reliktów, dzikich królików, fok, wszelakiego ptactwa i kwitnących róż wiatrów, uwito gniazdo światów – antykwariat, do którego dofrunęła książka Ewy. 

O ile idea stworzenia tego miejsca w tak niezwykłym anturażu miała swoje źródło raczej w prozie życia aniżeli w poezji – jako że była to w istocie buntownicza, eskapistyczna forma niezgody na brexit – o tyle historia mojego odkrycia Birsay Books zaczęła się od poezji. Słuchając utworu Loreeny McKennitt pt. Standing Stones, którego inicjujący wers opisuje „samotne Orkady”, zaczęłam się bowiem zastanawiać, czy istnieją tam jakieś księgarnie…

„In one of these lonely Orkney Isles
There dwelled a maiden fair.
Her cheeks were red, her eyes were blue
She had yellow, curling hair.

Which caught the eye and then the heart
Of one who could never be
A lover of so true a maid
Or fair a form as she”.

Myśl ta wydawała się nieco absurdalna, wręcz szalona, ale szybko okazało się, że w owym szaleństwie jest metoda. Gdy spostrzegłam na mapie, na krańcu wyspy, punkt oznaczony słowami „Birsay Books”, a potem odkryłam logo antykwariatu z rysunkiem ptaka, musiałam pewnie wyglądać jak Gollum szczerzący się na widok pierścienia. W myślach zwróciłam się do Ewy: „Zabiorę Cię na Orkady”. Wiem, że byłaby zachwycona tym miejscem: surowością zmityzowanego krajobrazu, przestrzenią zdolną pomieścić każdy pejzaż wewnętrzny, literaturą wypełniającą półki najdroższą sercu triadą tematyczną: poezja–mitologia–ptaki… Teraz sama jest tego częścią.

Po wysłaniu wiadomości do właściciela antykwariatu, Jona, zaczęłam przeglądać wpisy Birsay Books publikowane na portalu społecznościowym, w których zdjęcia księgozbioru przeplatały się z ujęciami ptaków, klifów i dzikich królików – podpisywanych często jako „pierwsi klienci”. Moją uwagę przykuł wpis z lipca 2022 r. – ostatniego roku życia Ewy, miesiąca Jej 40 urodzin. Wpis opatrzony został fotografią małego strzyżyka, który przypadkowo wleciał do antykwariatu i zapewne musiał w coś uderzyć. W cieple życzliwych dłoni doszedł do siebie i może nawet przesiąknął antykwarycznym zapachem książek, które owe dłonie wcześniej wertowały. Strzyżyk to mój ukochany ptak, który – w formie figurki – strzeże grobu Ewy. 

Grób Ewy Młynarczyk
Strzyżykowa figurka na grobie Ewy

Ów strzyżykowy „czytelnik na gapę” nabiera teraz w mojej wyobraźni cech angelicznych, a moment, w którym książka Ewy dotarła na Orkady, odmalowuję w myślach słowami orkadyjskiego poety Edwina Muira:

„The angel and the girl are met
Earth was the only meeting place.
For the embodied never yet
Travelled beyond the shore of space.
The eternal spirits in freedom go”.
E. Muir, The Angel and the Girl

Natrafiwszy na wspomniany wpis, momentalnie nabrałam pewności, że odpowiedź na moją wiadomość nadejdzie. Wystarczył mały strzyżyk. I tak się stało.

Dwa egzemplarze książki Ewy czekają teraz w Birsay na swoich czytelniczych Odysów, którzy – rozpoznawszy szelest papieru pośród szelestu ptasich skrzydeł – zdołają jeszcze dosłyszeć głos Ewy:

www.ecrarebooks.co.uk/cat/paperbacks.pdf

Część dochodu ze sprzedaży książek zostanie przekazana na rzecz Orkney Charitable Trust: www.octrust.org.uk

Może zew włóczęgi przywiedzie tam kiedyś Patti Smith i znajdzie odbicie w kolejnym wydanym przez nią pamiętniku. A może ktoś, odwzajemniając ciepłe spojrzenie Ewy uwiecznione na portrecie zdobiącym okładkę Jej książki, poczuje:

“Yes, yours, my love, is the right human face.
I in my mind had waited for this long,
Seeing the false and searching for the true,
Then found you as a traveller finds a place
Of welcome suddenly amid the wrong
Valleys and rocks and twisting roads […]”.
E. Muir, The Confirmation

Kto książkę wypatrzy, wybierze i zabierze w dalszą podróż? „Speir thoo the wast wind, bit speir no me” (tłum. Spytaj wiatr wiejący z zachodu, nie pytaj mnie). A mnie pozostaje planować wyprawę na Orkady, by spełnić złożoną Jonowi obietnicę. I po cichu wierzyć, że ten ocean szumiący za oknem antykwariatu jest choćby po trosze oceanem solaryjskim.

“Standing stones of the Orkney Isles
Gazing out to sea
Standing stones of the Orkney Isles
Bring my love to me”.
L. McKennitt

Dodaj wpis

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The maximum upload file size: 20 MB. You can upload: image, audio, video, document, other. Drop files here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się, jak przetwarzane są dane komentarzy.