Kolejny listopad tuż za progiem. Zwykło się mówić, że wówczas wspominamy tych, którzy odeszli. Ale jakże mówić o odejściu, kiedy czyjaś obecność wciąż zapisuje karty we własnej i w cudzej Księdze Dni? „Tak wiele serc ku tobie biegnie”, Ewuniu, i czuje te opiekuńcze treści dopisywane atramentem sympatycznym między wierszami. Twoje bratnie dusze mówią o Tobie w czasie teraźniejszym, bo tylko taki czas dziś istnieje, tylko w nim można być w pełni obecnym. Twoja książka przemierza kontynenty, a jej podróże po świecie skrzyżowały ze sobą już tyle niezwykłych dróg, losów i ścieżek myślowych. Czasem na tych drogach skrzą się przedmioty: Magda trafiła na breloczek z czterolistną koniczynką i liskiem (nic dziwnego, że Twoja książka jest bestsellerem w „lisim” antykwariacie Slightly Foxed!) , a ja wciąż znajduję wisiorki w kształcie serduszek — i uśmiecham się, patrząc w niebo. Twoja ławeczka w Haworth, na trasie prowadzącej na Wichrowe Wzgórza, wciąż łączy ze sobą ludzi, a z każdym kolejnym zdjęciem pozujących na niej turystów i z każdą wiadomością „(S)he knows about Ewa too” — nadsyłanymi przez Davida — pamięć o Tobie rozkwita jak Tajemniczy Ogród.
Gdy nad Polską zajaśniała w tym roku zorza, a potem swój warkocz rozpuściła kometa, wiedzieliśmy, że to Ty nucisz tam na górze China Roses Enyi:
Who can tell me if we have heaven,
Who can say the way it should be;
Moonlight holly, the Sappho Comet,
Angel’s tears below a tree.
You talk of the break of morning
As you view the new aurora,
Cloud in crimson, the key of heaven,
One love carved in acajou.
I wiemy, że te przedostatnie strofy to Twoja ścieżka dźwiękowa, która prowadzi Cię teraz przez wyśnioną krainę:
A new moon leads me to
Woods of dreams and I follow.
A new world waits for me;
My dream, my way.
I know that if I have heaven
There is nothing to desire.
Rain and river, a world of wonder
May be paradise to me.
Ale nawet tam zawsze znajdziesz to swoje idiolektyczne lunette — małe okienko w kształcie półksiężyca (a może i łuku tęczy?), przez które do nas zaglądasz. A ilekroć w nasze codziennie dokonywane wybory wplata się złota nić spokoju, mądrości, cierpliwości, zrozumienia i czułego zachwytu nad pięknem, jestem pewna, że to dochodzi Twój głos z ptasiej budki suflera.
Wiem, że tym głosem chciałabyś nam dziś powiedzieć:
CLARE HARNER
(1909–1977)
IMMORTALITY
Do not stand
By my grave, and weep,
I am not there,
I do not sleep—
I am the thousand winds that blow,
I am the diamond glints in snow.
I am the sunlight on ripened grain,
I am the gentle, autumn rain.
As you awake with morning’s hush,
I am the swift, up-flinging rush
Of quiet birds in circling flight.
I am the day transcending night.
Do not stand
By my grave, and cry—
I am not there,
I did not die.
NIEŚMIERTELNOŚĆ
tłum. MS | Ewie
Nie stój
Nad grobem mym we łzach,
Nie ma mnie tu,
Nie poszłam spać —
Ja — to tysiąca wiatrów świst,
Ja — diamentowy śniegu błysk,
Ja — promień słońca w cieple zbóż,
Ja — czuła jesień w kropli dżdżu.
Gdy budzisz się w zaciszu dnia,
Ja ptasim tchem do góry gnam.
Mój cichy lot zatacza krąg.
To we mnie świt przekracza noc.
Nie stój
nad grobem mym, by łkać —
Nie ma mnie tu,
Śmierć to nie ja.
Podobnie jak w zeszłym roku — z całego serca zachęcam Państwa do pielęgnowania symbolicznego światełka pamięci o Ewie, dla Ewy: LINK