“Robins appear when loved ones are near”

Poniżej mogą zapoznać się Państwo z pięknym wpisem i dołączonym do niego nagraniem wideo — nadesłanymi przez Piotra Sabiniarza z West Sussex (UK), który pielęgnuje pamięć o Ewie i Jej myśl twórczą na Wyspach Brytyjskich.

Ta książka zachwyca nie tylko wyglądem, dotykiem i kolorem, na który chce się patrzeć. Na jej okładce widzimy Ewę na drabinie w bibliotece Trinity College w Dublinie. To jest bardzo wymowne i symboliczne, bo wyzwala czujność, pragnienie bycia tu i teraz, tak by nie pozwolić Ewie spaść z drabiny, z najwyższych szczebli Jej kunsztu naukowego, literackiego, ujętego w ramy-objęcia Jej wrażliwości i oddaniu pasji dziewiętnastowiecznej literatury Wysp Brytyjskich.

Podobnie rudzik („Robins appear when loved ones are near”*) — żywy dowód na to, że czytając tę książkę, nie jesteśmy sami… — pojawia się Ewa, pojawia się więź myśli, odczuwania znaczeń słów, fascynacji mitami i legendami; pojawia się więź odczytywanych znaków.

Ważne jest to, że Ewa pisze o mitach i legendach; w moim odczuciu chodzi nie tylko o obecność mitu w twórczości literackiej wybranych poetów brytyjskich XIX wieku, a o jego obecność w naszym życiu. Ewa nam to przybliża, uświadamia. Jej praca badawcza jest pokusą, by wyruszyć w świat poza jego granice, do  rzeczywistości, w której dotyk słowa wprawia w drżenie nasz umysł i duszę.

Żyjemy w czasach trudnych, jesteśmy świadkami upadających wartości i powstawania nowych. Tymczasem mit wyprowadzał — wyprowadza — pokolenia minionych epok, nie tylko literackich, z zaułków rzeczywistości.

Trinity College, fot. M. Skibińska
Trinity College w Dublinie, fot. M. Skibińska
Trinity College, fot. M. Skibińska
Trinity College w Dublinie, fot. M. Skibińska

Ten cytat z myśli Frazera i Müllera, który Ewa nam przytoczyła w swojej pracy, wyzwala niepokój. Pokazuje, jak niebezpiecznie odbiegliśmy, oddaliliśmy się od tego, co istotne w życiu człowieka — harmonii. Bo mit jest przeciwwagą doraźności (by nie użyć tu słowa ‘doczesność’). Czyż nie jest on swego rodzaju kapsułą myśli, by ze spokojem w sercu uda(wa)ć się w krainy, w których odnajdujemy spokój, wyciszenie, bezpieczeństwo? Dla mnie mit to wizualizacja dążenia do tego, co upragnione, pożądane; to ucieczka od tego, co jest niechciane i obce.

Tu muszę dodać wyjaśnienie — nie jestem filologiem, literaturoznawcą. Jestem literaturofilem, kładącym szczególny nacisk na poezję Wysp Brytyjskich, która jest bliska memu sercu, w której odnajduję to, co zachwyca mnie nie tylko estetyką słowa bądź myśli, pomaga przekraczać granice rzeczywistości, czasu czy epoki, pieszcząc słowem i myślą.

Ewa w swojej książce przedstawia mity, analizuje je; jednocześnie, co jest ważne, systematyzuje wiedzę o nich. To pomaga nie tylko w zrozumieniu mitu, faktu jego istnienia w literaturze i życiu, ale — co jest istotne — powoduje poczucie pewnego utwierdzenia: by nie schodzić z drogi podążania za nim, by powrócić do dawnych, zapomnianych właściwości naszego umysłu w przekraczaniu granic światów: tego, w którym żyjemy, i tych, które są poza zdolnościami naszej fizycznej percepcji.

Oczywiście, interpretacja faktów ma swoją furtkę. W moim odczuciu, idąc za myślą Ewy, mit tłumaczył zjawiska z pogranicza niezrozumiałości. Współcześnie jego rola może się paradoksalnie odwrócić, sam mit może przejść na drugą stronę lustra, powrócić do swoich źródeł i stać się faktem, zatoczyć pełen okrąg, jak celtyckie kręgi. Takie pojmowanie mitu pozwala uciec od tego, co zrozumiałe, rzeczywiste aż do bólu, na drodze badań odarte z baśni; wyzwala tęsknotę powrotu do Avalonu czy Tír na nÓg.

Piotr Sabiniarz, Tír na nÓg
Piotr Sabiniarz, Tír na nÓg (inspirowane wyspą Skellig Michael)
Piotr Sabiniarz, Światełko pamięci

Mit staje się buforem między naszą wiedzą i cywilizacją, w której bierzemy udział, a naszym umysłem, jego wrażliwością i pragnieniem odnalezienia spokoju, jak w wierszu W. B. Yeatsa „The Lake Isle of Innisfree”. I tu z pełną świadomością możliwości odbioru słów, myśli i składni — ujętych razem w estetykę zawartą w tej pracy — książka Ewy jest swoistą wyspą Innisfree.

To nie jest książka, którą czyta się raz. To jest miejsce, ukochane miejsce, do którego się powraca jak na Wichrowe Wzgórza albo do Cork. To jest osobiste spotkanie z Ewą, której przedwczesne odejście z tej rzeczywistości jest potwierdzeniem tego, o czym Ona pisze. W zależności od nastroju, jaki dotyka nas w życiu — pogody czy niepogody ducha — myśli Ewy, Jej praca badawcza są przyjazną odpowiedzią/otwarciem „okienka” w pokoju na poddaszu domu na wrzosowiskach. Ewa swoją książką zaprasza nas do rzeczywistości mitów, odpowiada na prośbę „let me in”, zachęca tą mityczną gałązką jabłoni do spoglądania ku horyzontom, by widzieć dalej, szerzej i głębiej.

Piotr Sabiniarz

* Robins appear when loved ones are near — brytyjskie przysłowie („Rudziki pojawiają się, gdy ukochane osoby są blisko”).

Fragment okładki książki Ewy Młynarczyk, rys. B. Sobczyńska
Okładka książki Ewy Młynarczyk (detal), rys. Barbara Sobczyńska
Fragment okładki książki Ewy Młynarczyk, rys. B. Sobczyńska
Okładka książki Ewy Młynarczyk (detal), rys. Barbara Sobczyńska

3 comments

  1. Piękne słowa Piotrze, wzruszająca wypowiedź o książce, o Ewie .Wrażenie niesamowite.

    1. Dziękuję Pani Danuto, z dobrych słów powstają dobre słowa, tak jak z dobrych książek dobre myśli.

Comments are closed.